Tony zdjęć do obróbki i publikacji, kilogramy odbitek, spotkania z moimi parami ślubnymi, sesje, reportaże, skrzynka pocztowa pękająca w szwach – tak mniej więcej wygląda sezon :) Kiedy przychodzi wiosna i koniec obróbki wszystkich materiałów z poprzedniego roku, jest czas na przejrzenie własnych zdjęć z wakacji, sesje zdjęciowe z przyjaciółmi dla zabawy i eksperymentów, trochę luzu i zdjęć do własnego albumu :) Na wiosnę odkopuję też staaaaaaare sesje, zalegające na dyskach twardych, które nie ujrzały jeszcze światła dziennego. Dziś właśnie taka sesja. Głupio przyznać, ale na publikację czekała dokładnie rok, dokładnie na początku kwietnia 2011 wrzuciłam na mój blog zapowiedź. Wstyd! ;-) Ale jest, nawet w odpowiednim momencie, bo sesja jest stricte wiosenna :)
Na zdjęciach: Pani Ula – mama Sylwii, mojej dobrej przyjaciółki. Na sesji była niesamowita: uśmiechnięta, pewna siebie, żywiołowa, atrakcyjna. Pozostaje tylko zazdrościć takiego luzu przed obiektywem i figury! ;)
Za pomoc serdeczne podziękowania należą się Sylwii i Rafałowi, którzy dzielnie zapalali i gasili słońce, uplastyczniali mi światełko i ćwiczyli mięśnie trzymając dyfuzor nad głową przy największym wietrze.
Zapraszam do oglądania!
