Z Anią i Łukaszem sprawa była jasna: będzie motor! Trzeba było tylko znaleźć odpowiednią miejską scenerię, najlepiej taką, w której uda nam się zrobić również klasyczne, ponadczasowe zdjęcia bez zbytnich ekscesów. ;) Postawiliśmy na klasyki fotografii ślubnej czyli Krakowskie Przedmieście, Mariensztat, Karową oraz trochę nowsze okolice Metropolitanu z gmachem Opery Narodowej w tle. Trochę niebezpieczne miejsca pod względem kreatywnego fotografowania, bo jak tu zrobić nowe, inne zdjęcia w tak wyeksploatowanej scenerii? Nie ma takich obaw z cudownymi parami, które pokazują na sesji tyle emocji, że tło pozostaje tylko… tłem do dobrych zdjęć ludzi. :)) Tak więc jedynym problemem okazał się 35-40 stopniowy upał. Ale i na to Ania z Łukaszem mieli radę: z bagażnika wyjęli dla nas dwie butelki lodowatej wody, prosto z zamrażalnika! :D I jak tu Ich nie kochać? :))
Zapraszam do oglądania!
